[Zwrotka 1: VNM]
Hotelowy pokój, wiatrak, paczka Marlboro Light na
Stoliku, z głośników rap gra, nie Frank Sinatra
Dwadzieścia tych parę lat ma, jej twarz tak jest delikatna
Ona chce coś, ja czegoś chce, nazwę to telepatia
Pewnie jest tu bo Next Level rap gram, pewnie dlatego
Ale nie wymagam od niej nic innego i ona wie dlaczego
Ta, nie spotkalibyśmy inaczej się, już nie spotka raczej mnie
Wie, ale nie płacze, nie
Może zna moje płyty i całkiem sporo mnie słucha
I czuje, że zna mnie, nieznanym w łóżku, może nie ufa
A może co koncert kogoś tu rucha
Czekając aż kolo z forsą powie, że kocha do ucha
Ta, wstał świt, z samego rana pryskam tu
Nie miej do mnie żalu, przecież sama przyszłaś tu
I nie wiem czy to co mi powiedziałaś to prawda
Nie ufam niuniom, których nie znam, tego wymaga ta rap gra
[Refren: Krzysztof Cugowski]
Zbyt wiele, wiele, widziały źrenice te
By od obłudy nie pękła skroń
Dlatego sam nadstawiasz karku wpierw
Nim ujrzysz jak kładę serce na dłoń
[Zwrotka 2: VNM]
Po koncercie ogień i wchodzę zmęczony na backstage
Najebani jak szpadle mówią ziomy tu "cześć"
Ej, jesteś typie De Nekst Best, nie mam płyty, lecz wiesz że
Mam ją w domu, ziomom, mówię spoko, daj odpocząć kolo
Daj parę minut - przyjdę, pogadamy na chillu
Sam pewnie widzisz, że jestem zmachany na ryju
Wychodzę, podpisuję płyty, robię foty
Gadam o planach, o rapie, z tymi co mają ochotę, ta
Ale tych typów nie ma, stałem tam pół godziny
Wychodzę na zewnątrz, a oni "V chodź fotę tu zrobimy"
Mówię spoko, gadamy chwilę, żegnam się
Potem mówi mi hypeman, że z tych typów beczka jest
Oni cisnęli ci, "ważne, że zyle są w portfelu
Chuj nas spławił, poszedł ruchać tę blondynę do hotelu"
Ta, beka z fałszywych pajaców od dawna
Nie ufam typom, których nie znam, tego wymaga ta rap gra
[Refren: Krzysztof Cugowski]
Zbyt wiele, wiele, widziały źrenice te
By od obłudy nie pękła skroń
Dlatego sam nadstawiasz karku wpierw
Nim ujrzysz jak kładę serce na dłoń