Jongmen
Chciałbym
[Verse 1]
Mam tak samo jak Arcz - od życia chcę czegoś więcej
Tą niematerialną, metafizyczną esencję
Chcę nieśmiertelne serce, które darujesz na zawsze
By uszlachetnić wnętrze i bym podarował własne
To wszystko nie jest tak jasne, nie jest tak proste
Wciąż myślę nim zasnę jaki syf do życia wniosłem
Chyba dorosłem, mam swój cel, mam swój kąt
Chcę czegoś głębszego, co wzbije mnie ponad ląd
Ponad przyziemny trąd lub znów upadnę znad gwiazd
I praca, szkoła i melanż zabiorą czas
Ta, bo to nie raz taki moralniak znów zagra tu
Nie chcę pustych kurew, co wdzięczą się do aparatu
Mam dość chałtur, dzisiaj wzbijam swe marzenia
I dostrzegam wokół to, co ktoś rzadko docenia
Nie oceniam, to bez znaczenia - myślę nad sobą
Nie myl tego z egoizmem, bo ten zalewam z wątrobą!

[Refren x2]
Chciałbym zatrzymywać i przyspieszać czas
Jakbym podtrzymywał i zawieszał gaz
Pierwsze - gdy się spóźniam, drugie - gdy już pas
Lub powracać do tych pięknych chwil - jeszcze raz

[Verse 2]
Summa summarum - raz śmiech raz zębów zgrzyt
Wina towaru za ten śmiech a zgrzyt przez wstyd
To ten sam typ, a mówią że się zmieniłem
A wciąż mam siłę, choć niejedną myśl zabiłem
Nie jestem wzorem ani mentorem, choć te wersy szpące
Jeśli widzisz we mnie autorytet, to masz kiepskie wzorce
Ja wiem czego chcę i nie stanę się przykładem
Bo ucząc się na błędach nieraz drastycznie upadłem
Życie to sinusoida, a ja mam nóż na gardle
Pogoda nie ma wpływu, choć tak chciałby Kaiser Manfred
Traktuję rap jak mantrę a dusza krzyczy: Pisz!
Przez co wielu na mej drodze chciałoby postawić krzyż
Dla nich Rest in peace - nigdy zadufany w sobie
Nieraz mam chwilę słabości wątpię w siebie, w to co robie
Choć niejeden powie- to już nie ten typ co kiedyś
Ale jak zaufać ludziom, którym skończył się już kredyt!
[Refren x2]
Chciałbym zatrzymywać i przyspieszać czas
Jakbym podtrzymywał i zawieszał gaz
Pierwsze-gdy się spóźniam, drugie - gdy już pas
Lub powracać do tych pięknych chwil - jeszcze raz

[Verse 3]
Naiwnie czekam na moment, który trud mój uwieńczy
Póki co jego omen to początek tęczy
Człowiek się męczy, ale kocha takie życie
Oddałem na pierwszym bicie serce muzyce
To był cel, teraz znów o tej potrzebie
Chcę patrzeć z muzyką w chmury na błękitnym niebie
Na czarnej glebie z brudnych myśli plany lepię
Piszę o przemyśleniach, które mogą dotknąć Ciebie!
Że nic nie wiem - wiem, masz tutaj moją płytę
Nic co ludzkie nie jest mi obce- to dziś przeżytek
Ja daję to co ty też dać powinieneś zawsze
To prawda w każdym słowie, bo siebie się nie zaprzesz
Mam kompozycje własne, znalazłem już Itakę
Choć w te ulice ciasne wjeżdżam z dziurawym bakiem
Rozwijam żagiel, który będzie widać wszędzie
A najwyższa prawda wciąż niewypowiedziana będzie!

[Refren x2]
Chciałbym zatrzymywać i przyspieszać czas
Jakbym podtrzymywał i zawieszał gaz
Pierwsze-gdy się spóźniam, drugie - gdy już pas
Lub powracać do tych pięknych chwil - jeszcze raz