Jongmen
Na tych ulicach
[Refren: Peja]
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj

[Zwrotka 1: Blokkmonsta]
Was willst Du machen in eim Land voller Scheisse
Der Reiche wird reicher der Arme zur Leiche
Beweise gibts viele doch Augen verschlossn
Deshalb werden Projektile verschossn
Sie klopfn nicht an sondern stürmen mit dem Rammbock
Gleiche Polizeimethoden wie im Ostblock
Doch kann es sein dass ne Kugel auch ein Cop stoppt
Cop Killa Munition oder einfach in den Kopf
Die Dinge laufen parralel was für Familienlebn
Wieder vor dem Richter stehn und Kinder durch die Scheibe sehn
Sie sind geblendet von der Gier nach dem schnellen Geld
Risiko falsch eingeschätzt normal in der Verbrecherwelt
Und was für "läuft gut"? es gibt kein Happy End
Bullen ballern Bullets bei ner Razzia in den schwarzen Benz
Es gibt nur Leichenbare oder für immer Knast
Doch den Meistn scheissegal denn Geld macht sie zum Nimmersatt

[Zwrotka 2: Azyl]
Walkę z aniołem diabeł tu wygrywa raz nie jeden
Bratu się zachciał eden teraz leży lat ze siedem
Świat jest znowu tylko czarno-biały jak ten Wedel
Życie to gra, decyduje tylko twój własny level
Codziennie płonie gardło, tylko setka, no nie bardzo
Stwarzasz swoje bagno i znowu toniesz na dno
Dusza upadła dawno, skup się na handel warto
Aż przyłoży do głowy gnata skurwysyn z kominiarką
I znowu nie przespana noc ja w biegu
Szczegół, że nas jest wielu, większości braknie tlenu
Następny gangster z rzędu, skurwysynu nic nie mów
Na każdym z tych koncertów strzelamy do pozerów
Pogoń za gwiazdą, każdy tu ma własny patent
Kładzie chuja na władzę, da wolność za wypłatę
Ile kładziesz na klatę, mam na to wyjebane
Jeszcze płynie atrament, aż przyjdzie czas na klamę
[Refren: Peja]
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj

[Zwrotka 3: Kafar Dixon37]
Sześćdziesiątki piszą książki bandyci-celebryci
Każdy chce pieniążki by nie zostać z niczym
Co zrobią dla forsy? Zapytaj ulicy!
Coraz większe hordy, jebani hipokryci!
Mózg powoli kipi dzieciak chcę się stąd wyrwać
Bieda alko, dragi podcinają skrzydła
Jest też jego była co mu sprała banię
Wczoraj tak kochała dzisiaj ma wyjebane
Stoi także w bramie lump co miał majątek
Obok my śmigamy do klubu na koncert
Ziomek biegnie do mnie, szybko zbijam pionę
Wypite, skręcone, wszystko załatwione
Koniec! (Ciach, ciach) Mogłoby się tak wydawać
Nagle kurwa stróże prawa miasto W ma Warszawa
Ej, ej trzeba kręcić się stąd szybko
Taki żywot mordo, taki, taki hip hop!
[Zwrotka 4: Jongmen]
Na ulicach syf, burdy jak po kokainie
Spływ brudny, to beef żmudny i błysk złudny
Na agenturze dwie kurwy rzygają w pięciu smakach
A w tle dudni Shakira „Waka Waka”
A z lotu ptaka Bóg patrzy na zagubienie
To nie cud, a namaszczenie, na ocalenie brak szans
Znasz lepiej cudze kieszenie niż swój hajs
Jebany szajs, nigdy nie będzie najs
Towar na wadze żeby Cię nie zważyła Temida
Farta w odwadze w życiu się przyda
Kitraj towar i becel, zwitę i bletę
Na szóstym biegu wrzuć bete, ostro na metę mkniesz
To lata gdzie nabrałem wprawy bez snu
To praska strona Warszawy, ŻRDW
Do Boga prośby z obawy przed stratą tchu
Gdzie droga pod prąd to nawyk to Shotgun Crew

[Refren: Peja]
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj
[Zwrotka 5: Gandzior]
Ulica to nie miejsce dla wszystkich, więc chuj tym w cycki
Którzy próbują się podpiąć i czerpać z tego korzyści
Rapują o osiedlach i akcjach między blokami
Chociaż sami oglądali te akcje zza spódnic mamy
Lecz kiedy się dorwali do majków powariowali
Zajarani takim życiem, którego wcale nie znali
Na ich płytach usłyszycie jakimi są kozakami
Czego to nie zrobili i czym to nie handlowali
Faktycznie nie spędzili ni chwili pośród ziomali
Trzymani pod kloszami chronieni przed osiedlami
Na ławkę wypuszczani jedynie z opiekunami
Straszeni penerami tak tutaj jesteśmy zwani
Chuj z wami lamusami jesteście podrabiańcami
Wysprzęglicie się sami, bo zasady macie za nic
Wybijcie sobie z bani, nie będziecie bandziorami
Co byście nie nagrali ulica gamoni gani!

[Zwrotka 6: Peja]
Ulice karmią trudnych dzieciaków nie pytaj baranie gdzie leży to siano
Jeśli nie czułeś podobnych klimatów, bo nigdy nie stałeś pod bramą
Wystarczy typie, że padasz na glebę wyłapiesz przekopę i stracisz dobytek
Szydzisz z bandytów, pouczasz ulicę, że siano nie leży na streecie?
Dawno odbiłem, znam te realia po streecie gania tu niejeden wariat
To że odbiłem nie sprawi, że nagle zacznę negować swe pochodzenie
Dawno zmieniłem realia a na tym streecie szanują mnie wariat
Zarabiam z rapu a kiedyś awaria goni mnie psiarnia to standard
Nigdy nie byłem z zawodu przestępcą to ekonomia koleżko
Nigdy nie zrobiłbym czegoś wbrew gdyby nie było tak ciężko
Nigdy nie wrócę do tego było i dzięki Bogu, że nic nie przybili
Chcesz wziąć koronę? To sobie weź ją! U mnie ten rap jest prawdziwy
Ulice mnie szanują, przekazałem o nich prawdę
Ulice mnie promują, bo wyznawców mam watahę
Ulice nauczyły jak sobie poradzić z fartem
Jebać tych co se stroją z dzieci ulic kiepskie żarty!

[Refren: Peja]
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj
Na tych ulicach czai się śmierć
Na tych ulicach czai się zdrada
Czasami ktoś powie ci cześć
O tym co widzisz, za wiele nie gadaj

Pieniądz leży na ulicy, nie odkrywam tajemnicy