[Zwrotka 1: Jongmen]
Godzina druga, neon mruga, żul mnie prosi o szluga
Piątkowa noc, wóda i koks, balanga gruba i długa
Zielony smok jak tabaluga pociąga przy mnie weed
Znowu sumienie do duszy puka, a tobie nie jest wstyd (wcale)
Równia pochyła, lecisz jak walec i tylko widzisz dno
Ile razy już to widziałeś i jeszcze nie zbrzydło ci to?
Zamawiasz sto, bez popity, trzęsą się wity delira bierze
Przytuliłbyś się do kobity, ale raczej nie odbierze
Mówię prosto i szczerze, walę jak w dym prawdą na ryj
C'est la vie, carpe diem, tak chciałeś to teraz żyj
Mój rap nawróci, czy życie skróci, czy ktoś wyciągnie tu morał?
Kluby nocne, melina, nora to tylko droga na monar
Klasa społeczna niziny inteligencja, walka z nałogiem
Przed melanżem, jednym słowem, wszyscy równi jak przed Bogiem
Nieważne tu epitety i fakultety, chwali się czy dupę liże?
Nie da sie słuchać tej zdartej płyty, bo bardzo marny z ciebie DJ
W jednej lidze, równia w dół, lecisz na plecach bez kół
Śmiejesz się kurwa z Durczoka? Jesteś ujebany jak jego stół
Kiedyś król, dzisiaj pionek, szybki koniec, peron zdobi
Nic się nie zmienia w mieście cienia, tyle lat wciąż Nihil Novi
[Refren]
Równia pochyła, nigdy nie skończysz tu, gdzie zaczynasz
Grawitacja tak jak frustracja, czasoprzestrzeń wygina
Prawa fizyki, matematyki, nie obliczą siły pędu
Nihil Novi, nic nie zrobisz, nigdy nie skończysz weekendu
Równia pochyła, nigdy nie skończysz tu, gdzie zaczynasz
Grawitacja tak jak frustracja, czasoprzestrzeń wygina
Prawa fizyki, matematyki, nie obliczą siły pędu
Nihil Novi, nic nie zrobisz, nigdy nie skończysz weekendu
[Zwrotka 2: Słoń]
Typy pod nocnym lubią się pizgać, lubią też zamoczyć mordy
Idę przez miasto z twarzą ukrytą, w kapturze jak Robin z Loxely
W głowie mam konflikt, bo nie wiem, czy czuję żal, czy już nienawiść
Witamy na statku widmo, wariat na oślep kręci sterami
Nie ma już nic do stracenia, oczy zamglone jak denat
Nałóg to komornik z pasją - wszystko, co kochasz, siłą zabiera
Lekarz potwierdza brak tętna, akt zgonu trafia na regał
Zostaną po nas napisy, wyryte dłutem w grobowych kamieniach
Z góry spogląda Atena, szyderczy uśmiech na twarzy
Tanatos powinien tak dla przykładu po prostu wszystkich nas zabić
Sypią się z planszy warcaby, nie możesz temu zaradzić
Pijany kierowca dziecku na pasach w prezencie przywiózł paraliż
Ciężkie rozkminy na bani, ktoś strzeli dziś samobója
Wóda, zwinięta stówa, gruda, guzik i kryształ, i szuwar
Musisz uważać jak fruwasz, odpadasz, jeśli nie łapiesz
Wielu z was skończy pod mostem, zaćpani trefnym tematem, amen
[Refren]
Równia pochyła, nigdy nie skończysz tu, gdzie zaczynasz
Grawitacja tak jak frustracja, czasoprzestrzeń wygina
Prawa fizyki, matematyki, nie obliczą siły pędu
Nihil Novi, nic nie zrobisz, nigdy nie skończysz weekendu
Równia pochyła, nigdy nie skończysz tu, gdzie zaczynasz
Grawitacja tak jak frustracja, czasoprzestrzeń wygina
Prawa fizyki, matematyki, nie obliczą siły pędu
Nihil Novi, nic nie zrobisz, nigdy nie skończysz weekendu
[Zwrotka 3: Małolat]
Jak zaczynasz to tylko czysta i śnieg, chyba, że jesteś tu z nizin
Wdech, wydech i wdech tylko, że wciągasz krechy nie (?)
Czy to mefa czy Ameryka, facjata się tak samo krzywi
Jak szczury posypiesz to za dużo mówisz, żebyś sie potem nie zdziwił
Na codzień nie jedzą glutenu, w weekend wciągneliby glutaminian
Która to nocka w hotelu? Chuj, że będzie zszargana opinia
Emka czy mefa, wódeczka dla nich tu jak witamina
Walą tu trzecią dobe, bo kurwa widzieli to w filmach
Jak dupy to same eskort, potem cię nie stać na klina
Zarzygany masz dresscode kurwa na patostreamach
Później walisz xanax te leki, znikasz amba fatima
Niedostępny abonent, wiesz będzie rozkmina
Ja w chuju mam twoje plany na weekend
W samarach opary, a w baniach kipisz
Twarze blade jak ściany, budzisz się z krzykiem
Rozlewałeś szampana, dziś sie nie liczysz
[Refren]
Równia pochyła, nigdy nie skończysz tu, gdzie zaczynasz
Grawitacja tak jak frustracja, czasoprzestrzeń wygina
Prawa fizyki, matematyki, nie obliczą siły pędu
Nihil Novi, nic nie zrobisz, nigdy nie skończysz weekendu
Równia pochyła, nigdy nie skończysz tu, gdzie zaczynasz
Grawitacja tak jak frustracja, czasoprzestrzeń wygina
Prawa fizyki, matematyki, nie obliczą siły pędu
Nihil Novi, nic nie zrobisz, nigdy nie skończysz weekendu