Pokahontaz
Niflheim
[Refren x2]
To nie konflikt zbrojny
W głowie kłębią się demony wojny
Mam tam niespokojny stan, jakby spadały bomby
Jestem sam, przytomny, skłonny być rozsądny
Wokół powietrzne trąby: Niflheim

[Zwrotka 1]
To jest proste, ale nie jest łatwe
Wiem, jakim ostrzem tniemy między dobrem, złem
Jakim kosztem chcemy mieć spokojny sen
Rollercoaster, ciśnienie atmosfer
Walczymy o postęp, niebo nocne, wzrok na cel
Fale mocne, krok w mrok, w ręce ster
Obok suną lotniskowce wyższych sfer
My jak owce, do tego wodowstręt
To jest oczywiste – bo nikt nie chce żyć jak strzęp
I nie wszystkie myśli masz z połyskiem, man
Sercu bliskie stają się dziesiątki scen
Kiedy mgliste ponad rzeczywiste
Robię sobie listę, chcę, by tak wyglądał dzień
Dam radę, mówię: Potrzebuję zrobić czystkę, tlen
A jadę niczym w weekend z piskiem
Dzień bez wen, mam wadę, nieodporny system i iskrę

[Refren x2]
To nie konflikt zbrojny
W głowie kłębią się demony wojny
Mam tam niespokojny stan, jakby spadały bomby
Jestem sam, przytomny, skłonny być rozsądny
Wokół powietrzne trąby: Niflheim
[Zwrotka 2]
To jest łatwe, ale nie jest proste
Kto jest zawodowcem liczy forsę
Patrzę w portfel, dno
Poszły konie po betonie na manowce (o!)
Robię to co mi się chcę, a nie to, co chcę, wio!
Widzę postęp, przynajmniej nie poszło szkło
Nie będę sportowcem póki co, mam w dupie to
Jestem lirycznym zamachowcem, suki, po, po, po!
Pod lodowcem żyję, piszę, owszem
Może jestem głupi, ale robię to dla sztuki
Sto na sto, i jeszcze o mnie usłyszycie
Tylko zmienię tło, muszę się skupić, w końcu jestem Fo
A co jak co, wiem, co to jest flow, więc pieprzę to
Zatykam luki, zamykam łuki, pędzę jak Suzuki i
Będę tu dopóki, aż zdobędę te nauki
Nowa wiedza – starodruki, walka z drugim mną
Czuję wiosnę, na ostatniej półprostej

[Refren x2]
To nie konflikt zbrojny
W głowie kłębią się demony wojny
Mam tam niespokojny stan, jakby spadały bomby
Jestem sam, przytomny, skłonny być rozsądny
Wokół powietrzne trąby: Niflheim
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]