Yez Yez Yo
Trendowaty
[Verse 1: DeJo]
Wychodzę z punktu gdzie od lat rap trener
Ty mi sekunduj, bo na bank coś zmienię
Jestem głosem buntu z wyrazami szacunku
Dla słuchaczy chcących migracji uczciwych graczy
Trendowatych przewijaczy traktują z pociskiem
Którym tematy z realiów życia są bliższe
Licz te lata przez które bronisz swoich zasad
Nie sprzedając się jak burdel lala by wydać legala
Jadę z pizgiem z tą całą modą z tobą
Nie dopuszczę by to źródło prawdy stało się zatrutą wodą
Potrzebujesz terapii-jesteś bardzo chory
Mam dla ciebie ten rap i lekarstwo pokory
Ostrza, żyć w zgodzie ze sobą sprostaj
Nie z tym co chce tłum, to grunt jak bunt
Który tu leci z kolumny, z tego chcę być dumny
Jak najdalej z dala od stanu, w którym ta duma rozpierdla
Weź się zastanów, cały ten sen w takim tempie
Na takim bębnie
I traktując twoją gębę wstrętnie
Wytępię jak plagę, damy radę
Rozdmucham całe stado, jestem jak tornado
Jak wściekły byk, nie podskoczy mi nikt
Żaden torreador, nikt z was będzie się błyskać
Weź odłóż długopis, daj sobie spokój od dziś
[Chorus: DeJo]
Żegnam,żegnam
Nie do zobaczenia
Tu nie ma miejsca dla trendowatego kurewstwa
Przegrasz

[Verse 2: PiH]
Przegryzasz nerwowo palce,nie wiesz co dalej będzie
Nie chcesz siedzieć sam(nie chcę)przegrany w pierwszym rzędzie
Kiedy wchodzi ten bit Ave Maryja gra
Leżysz w ciepłej wodzie,w wannie pełnej tłuczonego szkła
Każdy smyk to zimna kra, podcina ci żyły
W objęciach porażki, a tu łaski chcesz jak Rywin
Rap gra, to nekrobiznes, ty jesteś z kulą
Na drugie mam Skrzydlewski, na trzecie Pawulon
To dla prawdziwych fanów, przyczajonych przy membranach
Dla nas świat ma inny zapach z rana
Słyszysz gilotyny świst i głowa spada
Tak i nie dziś, ile metrów przejdziesz dekapitowana
Ciała reszta to amputacja
Dla mnie rapu racja, a nie reputacja
Wolę wizerunek z nożem w zębach, przejść po trupie
Niż zgrywać ćwierć inteligenta z sznurkiem w dupie
Dziś burdel mamy chcą być dziewicą
A wszyscy święci z wczoraj prasują się gromnicą
Ich prawdy objawione, famy, teorie
Giną podczas gdy my tworzymy historię
Tylko dla hetero rap,wiem słowo boli rap
Nigdy dla homo rap,nigdy dla bi,co !!???
Cywilizacji kwiat, jestem szczery
Tolerancję depczę butem numer 44
[Chorus: DeJo]
Żegnam,żegnam
Nie do zobaczenia
Tu nie ma miejsca dla trendowatego kurewstwa
Przegrasz

[Verse 3: DeJo]
Wchodzę z kopem przez drzwi waszych wylęgarni
Jestem punktem zapalnym, jestem jak wróg karny
Przedstawicielem armii, która wami się karmi
Brudny rap prosto z południa, ogarnij
Prawda, jej blask oświetli każdego z was
Wyrywam cię jak chwasta z roli którą grasz
Ten rap dopadnie cię Amstaff, spadnie maska
Już nikt za twoje kłamstwa nie będzie ci klaskał
Czujesz, tak smakuje porażka
Szamaj, poszła fama to bracka sztama
Zamykamy kałamarz pełen wody
Od dziś leje się atrament zalewając ostatni krzyk mody

[Outro: DeJo]
Co jest z tobą młody?
Ten zamach to dramat trendowatych raperów
Skurwielu,sprawdź