Nie ma tego bez nas, nie ma progresu bez zmian
Wymieniłem sukę, no bo była pierwsza lepsza
Tu zawsze namawiali mnie do zmiany podejścia
Temat mi się przejadł, a na osiedlu bez zmian
Kiedy chciałem porozmawiać o problemach, ty zmieniałaś temat
Nawet chciałem stąd wyjechać, żeby coś pozmieniać
Ale w sumie to byłaś śmieszna
A ja jak duży dzieciak, który życia nie zna
W jakimś punkcie na zmianie
Nigdy nie zostanę w martwym punkcie, baranie
Teraz czuję się jak w fotelu prezesa
Walę sztukę na zmianę z browarem
Zobacz ile skład mój pozmieniał
I w tym roku nie ma mowy o spadku ciśnienia
Nikt mi w spadku nic nie dał
Nic nie spadło mi z nieba
Wyszłaś, gdy cię było tu tak bardzo potrzeba
Nie mam więcej sił by cię jebać za to, jak to
Wczoraj ziomal pragnął jak chleba i wody
A tera ogarnąć się trzeba
Znowu z tematem w łapie wjeżdżam na twoją klatę
Jak kolejna smutna piosenka, dla małolatek
Prawie jak superbohater, ale bletki mam do staffu
Chcę zapierdalać aż padnę, wszystko kręci się do czasu
Możesz podkręcić basu, niech wyjebie im okna w furach
Osadzamy się jak smog na murach
Rozwija się chłop jak szpula, nowy drop hula
Ty jak pod zula, do mnie nawet nie podchodź, kumasz?
Gotowy na rzeź, może ozdobią Cię w biel
Kiedyś zawinę ? , padnę pod blokiem jak ?
Pachniesz jak Coco Chanel, powijasz flotę jak Shell
Twój pomysł na siebie to zrobić włosy na żel
Patrzą na to starzy i patrzą na to dzieci
Wszystko przechodzi, wszystko leci
Łatwa i prosta rozrywka jak dziwka i pizga i wyszła ci kiszka na listach, przy cipskach
To jest właśnie całe życie nasze
Wady we mnie czekają wciąż aż im wybaczę
Stary, w tym temacie, patrzę jak wygrywacie
Pociesza mnie myśl o tym, że każdy padnie
Czasem w każdym widzę wroga, w każdej widzę szmatę
Patrzę w twarze, ich poryte brakiem
Wszystko zniknie, a nie przyjdzie z czasem
Będę w twojej bajce, jak antybohater