[Zwrotka: Pikers]
Przytłoczony życiem, kiedy wracam od koleżki
A chciałbym usłyszeć raczej jakieś dobre wieści
Nikt nie podniósł pięści, ale wiem, że chcą mnie skreślić
Zamęt w głowie ciężki, gotowy by zrobić meksyk
Chuj w te twoje teksty o nas, nie wyrobię z beczki
Nazbyt lekki w moich stronach, tylko jointy setki
Młodym dupom dasz tabletki, już nie możesz jeść ich
Jestem pewien mojej pasji do grobowej deski
Dałem im te trapy, ale chcieli ostrej treści
Teraz pokaż to najlepszym, zabijam jak młody Pesci
Suko rób to selfie szybciej, bo się trochę śpieszy
Uwierz, całe życie chciałem z tym zeszytem, nie na zeszyt
Łapa lepi się od topa dalej, Ty to frajer
Co z tego, że nie wydygałeś się? Skoro odjebałeś
Jesteś śmieszny, wkładam nowy papier w moje dresy
Nadal ktoś nie łapie? Bo mam same nowe rzeczy
Dostać diss'a tutaj, to jak w japę od kobiety
Myślę o tym bagnie, kiedy palę to na stresy
Takie teksty układałem kiedyś już
Ale musisz trochę przeżyć by z tym pójść
Uwierz, kiedyś to ciśnienie musi ujść
Twoją sukę karmię tlenem z moich ust
Jestem tu za sterem znów, jestem pewien moich słów
Jestem bohaterem moich głów, wkładam w to kurewski trud
Twój cały skład na jeden but
Typy czekają na rozwój, co to będzie w końcu
Byli ze mną kiedy chcieli stłamsić mnie w zarodku
Nie chcą dropsów, tylko koksu, znaczy więcej propsu
Obcinamy sobie scenę na podniebnym stopniu
Teraz każdy niebezpieczny i ma kiety do stóp
Jest was więcej, więc to nie wygląda śmiesznie w gąszczu
U mnie w mieście każdy zna się, to nie przejdzie, gościu
Ziomuś nawet by Cię nie tłukł, on by psem Cię poszczuł
Bez tych krążków nie otworzysz gęby pierwszy, gościu
Też się popsuł, wszyscy czekają, aż zejdziesz w końcu
Trap jest we krwi, więc to samo kręci się bez bodźców
Aspołeczny, ale zbudowałem więcej mostów
Wielkie rzeczy, ale widzę tylko cień ich postur
Ktoś się rozpruł, że jak kokaina jesteś w proszku
Kiedy wychodzi ta płyta? Nie wiesz, więcej postuj
Mówią mi: "podawaj ksywy", niech się weźmie, gościu
Oni sami się zabili, tu nikt inny nie zawinił
Zwrota w jednej chwili, zgniecie Cię jak chleb do tostów
Jesteś obok - się wyprostuj, co nas różni rozkmiń
Nie wiesz jak wiele nas dzieli, to jak pies bez wąsów
Mam od chuja osób, oszukać nie sposób
Prostuj się tu, prostuj; proszę, się nie gotuj
Nie widzieli Cię na bloku, nie widzieli ziomów
To jest na uszach i ustach, jak słuchawka telefonu
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]