Pikers
Będzie z tego coś
Długo pracowałem na to, żeby móc zamieszać dziś
I ci zatrzymani w czasie mówią mi: "Poczekaj, please"
Psuję krew, zbieram cash, jakby co, to nie znam ich
Pójdziesz tam, gdzie trzeba iść, dlatego nie zmieniasz nic
Większość raperów ci powie, że rzygają tym brzmieniem
Nie rzygasz, bo nic nie jesz, gdy ja wcinam ich scenę
Po południu hyc w plener, w nocy zbijam ciśnienie
Z rana bombię ich teren, sam na wojnie z systemem
Paranoje, łzy szczere, idealny nikt nie jest
Dobra forma - zwykle nie, dobra bomba, kwit celem
Choć się wożą jak u siebie, nic tu ich nie jest
Suki chciałyby, żebym nie pił, bo psuję im cerę

Gówno mnie to, lecę, bo mam interes
Macie prawo, by zachować milczenie
Goście robią problem, no to ich zmienię
Wymienię

Nie chcę nigdy więcej słyszeć, co się dzieje na ulicy
Wczoraj siedzieli na forach, teraz wszyscy ulicznicy
Wczoraj chcieli mnie ratować, teraz Piki się nie liczy
Wystarczało, żebym porapował i zarobił kwity
Teraz dopiero zobaczysz, co to talent mojej kliki
Teraz moje ziomy ci pokażą, jak się robi tripy
Nie odpuszczę, nie chcę przepaść jak kliki
Nikt, nie możesz przegrać, Piki
Niech to leci na okrągło
Chociaż znowu mam depresję, robię traki tylko z głową
Kiedy ona się przekona jaki jestem, powie "Pozdro"
Powie "Elo", pewnie znowu te pazery mnie obsiądą

Chciałaś mnie oszukać, ale Piki to zna
Najpierw cię ugryzie, potem pije do dna
Pij do dna, mówisz, pij mnie do dna
Dzwoni koleżanka, co nie była godna
Potem twoja mała lepi się jak eklerek
Cię zdzielę i do powiedzenia to masz niewiele
Ci szczyle - esketit tera, kiedyś bezele
Te świnie chcą wiele, typa, który chcę teren
Potem będą się zapierać, że całe życie nic
Oni całe życie suki, a ja całe życie bit
Uwierz, że dobrze znam ludzi, poza tym nie widzę nic
Trochę chujowo się robi tutaj dla nich taki hit