[Zwrotka]
Raz, dwa, raz
Przepaliłem tyle przez ostatnie lata
Że teraz już nawet nie łażę, ja latam
Męczy mi dupę a to zwykła szmata
Wychowany w dżungli, Hakuna Matata
Pierdole Ciebie i twojego brata
Ty mi nie gadaj nam co się opłaca
Znika za chwilę, zostaje poświata
Kiedyś bym beaty dostawał od Bacha
Moją ekipą zwiedzamy pół świata
Trzymam się jak lakier od Semilaca
Jemy ich jak gruba dupa je maka
Od moich ciuchów już pęka mi szafa
Ona je fiuta i jest jak żyrafa
Zostanie tutaj to będzie bogata
Suki chcą bucha i węże chcą macha
Chcieli popatrzeć jak densze do rapa
Ciebie nie słucham i nie chciałbym nagrać
I nie gadaj do mnie, bo będę miał raka
Robię to dla tych co znają Bob Sapp'a
Typa musiałem odstawić bo sapał
Typa tu znam co okładał go tata
Aż w końcu się wkurwił i sam mu najebał
Twoja ekipa by cała upadła
Jak jednemu z was tylko liścia by sprzedał
Serce mam zimne i nie będę płakał
Jak twoi koleżcy zawisną na drzewach
Nie mogę siedzieć jak widzę pozera
Wyjebać twoją ekipę do zera
(Trr) (Trr)
Halo kolega
Dzwoni telefon musicie się zbierać
Choć gadam slangiem, nie jestem jak Pezet
Bo z twoją dziewczyną to wino otwieram
Nie moją winą jest to że nie umiesz nawinąć
I tobie mówiłem już nie raz
To będzie zawsze mocniejsze od Ciebie
Bo robię te traki gdy idziesz na melanż
Gdy patrzę na was to nie widzę kasy
Chociaż widzę zera
Puszczają traki te cipy w Uberach
Nie mamy wolnej tu chwili już tera
Bo całe życie mi to zabiera
Dzisiaj na nowo w nią wbije jak cyrkiel
Dajcie mi medal jak wytrzyma przy mnie
Ostatnio to ponoć stało się dziwne
Zobaczysz suko jak z nałogów wyjdę
Trzeba pokazać coś całej rodzinie
Piona dla dzielni co dała mi imię
Odpulam tą głupią pinde
Zrobiła loda, teraz się rozpłynie