Idzie se tym blokiem tam gdzie cegły lecą z parapetów bokiem
Jajka z okien, jakbyś obudził się w średniowieczu
Kroczy, przybija pod sklepem pieczą tej duszy
Świecą oczy, jakby mieli dostać jeść, prowadzą tu wszystkie tropy Pięciu stoi jeden leży, odbija stąd szybko
Trzyma w łapie stuff, żeby w razie czego machnąć tylko
Łapy trochę pocą się bo idzie z tą robotą
Musi spędzić chwilę z tą hołotą, której to zamotał i jest lepiej z flotą
Teraz wbije se do ziomka bo ma jeszcze koko
I to nie tam jakieś gówno co na mieście lata
No bo dostał to od brata, a brat ma najlepsze prochy zaraz będziem lepiej latać
Dalej przyjebie muzykę w tle i cała chata skacze
Gada o tym kogo ubije na japę z tym wariatem
Polecą z tematem później, teraz robi zwrot na chatę
Japa spalona i kitra się z tym jakby dostał w łapę
Jeszcze sąsiad coś się sapie, ale wlatuje w słuchawkach już na klatkę
I pomyślał se "ten problem później sprawdzę"
Pare dyszek rzucił matce, bierze psa na spacer
Zostawia na kwadracie już temat tak jak THC w okapie
Trzeba lecieć no bo typ zalega z hajsem
Wezmę sobie jeszcze ziomka na doczepkę i się znajdzie
I mają go już na klatce, z góry drze się stary gościa
Mówią żeby zamknął japę jak nie chce być w wiadomościach
Sobie dzwoń gdzie chcesz, z tym nie mam nic
Dzwon na łeb, a przecież to taki chojrak jest
Ziomal kopnął go po jądrach i idziemy stąd
Do jutra masz czas, żeby odkręcić to, mógłbym Cię tak męczyć rok
Zawijam do spania, pieprzyć to, to był długi dzień
I wszystko git ale ten z długiem wjebał do chałupy się
A za nim chyba z grupy dwie, spoliczkowali matkę, spierdolili
Suki wbiły po nich, zwinęli dostawcę