Nie musisz zadawać pytań, pewnie że kochałem
Ale miałaś chyba inne plany więc nie przeszkadzałem
Teraz zostało pytanie, czy ja kocham dalej?
Zapijałem smutki aż rzygałem lecz zostałem
Chyba zepsułem ci wieczór, naprawdę nie chciałem
Siedzę w tym tak długo że zacząłem wątpić w talent
Karnawałem dla mnie każda noc, a twarze
Ukrywamy w maskach, kto jest kim się nie okaże
Pazerni na zawsze moi bracia są i siostry
Szpagat dla atencji, dla niej też palone mosty
Teraz są afery, nie ma już wydarzeń
Nie ma na co czekać także wywaliłem kalendarze
Zegar pokazuje mi tą samą godzinę
Chyba pójdę zrobić akcję w tym jebanym kominie
Każdy próbuje mi wmówić że utracę tę siłę
Że się tak przeliczyłem, że zaraz się zawinę, świnie
Pewnie że kochałem aż przestałem, przez was
Chciałbym robić zawsze to co odjebałem w nerwach
Dopiero co wstałem a ty chciałbyś żebym żebrał
Po brzeg nienawiścią tak wypchany jak konserwa
Nie została mi rezerwa, mogę jechać dalej teraz
Chcesz powrotu? Przecież tak ci bardzo przeszkadzałem
Pewnie że łzawiłem, pewnie że już w myślach Cię zabiłem
Pewnie że myślałem jak to strawić i nie przebaczyłem
Teraz możesz mi powiedzieć że wcale nie byłem inny
Że obchodzą mnie te pindy, a nie powinny
Nie chcę ciągle pokazywać jaki byłem silny
Mi też przydałyby się na tę chwilę filtry
Mówisz że miałem zwierzać Ci się
Sam się boję swojej bani także nigdy tego nie napiszę
Pewnie że kochałem życie
Teraz jak się nie odjebać szukam rady na reddicie
Ale posłuchaj mnie jednak bo jest sprawa
A moja pikawa napierdala jakbym właśnie przyjął daba
Moje ostatnie trzy lata, albo cztery, była klapa
Zrozumiałem to dopiero kiedy odłożyłem bata
Jak przestałem buchy łapać, tu nigdy nie miałem puchy
Kumpel dobrze się obracał aż się wyjebali z dupy
Małolacik, jesteś suką co nigdy nie miała skruchy
I zapytam cię jak Joe, serio byłeś taki wczuty?
Ciągle robisz groźne miny, czy wskoczyłeś w czyjeś buty?
Oby zrobił się dla ciebie cały rok jak zimny luty
Zmieniam temat bo na ciebie całej nie starczy tej nuty
Mieliśmy przeklinać teraz nowe wszystkie ruchy
Chciałbym zmienić zryty czosnek i przyjebać z czystej lufy
Potrzebuję oczyszczenia, piszą do mnie wycieruchy
Tego co było nie zmieniam i dalej lecimy w przód
Dziś na starych miejscach został po mnie tylko duch
Mówisz o miłości, czekaj tracę zasięg
Nie wierzę we własne słowa że naprawdę da się
Kiedy jedno się przykłada, drugie to spierdala
Potem zmiana, możemy się szukać po portalach
Halo mama, co tam u mnie słychać?
Na pewno nie powiem jej jak trudno mi oddychać