[Intro: Koneser]
Pamiętam jak nie miałem tego jeszcze...
[Zwrotka 1: Koneser]
Pamiętam jak nie miałem tego jeszcze
Na własne oczy widziałem za dużo
Może dlatego zacząłem nieco wcześniej
Na delirce przekonałem się, ile ma piekło pięter
Retrospekcje, jestem jego dzieckiem
Duszę się przez to we śnie
Przez ten syf prawie wyzionąłem ducha
Jaka szkoła? Żadne rekolеkcje
Napierdala głowa mnie po skręciе, zaraz beton pęknie
Stary od brauna stracił nogi, dostał pierwszą lekcję
[Zwrotka 2: Pikers]
Myślałem, że będzie bezboleśnie jeśli więcej wezmę
Niekoniecznie, zmieniła się głowa, już nie będzie pięknie
Weź tą nędzę, je wszystkie od siebie wnet odetnę
Chcą mieć tyle kryształu na sobie, ile jest w holendrze
Ale Piter jest od zawsze alergikiem
Uczulenie mam na twoją cipę, no i mam cię w kicie
Dziękuj Bogu jeśli masz ekipę, posłuchaj co widzę
Samotność na blokach krąży, a on stał się mitem
[Zwrotka 3: Koneser]
Zszarganą mam psychikę, wiesz jak
Kiedy spalę pecynę z ziomalem śmiejemy się z waszych liter
Wasz rap za chwilę, to przyciszę
Ktoś tak szczeka, z twarzy psy ciche
Mam tak ujebaną mordę, także wolę zostać dzisiaj w domu
Znowu wjebałem za dużo, siano znika znowu
Tego nie da się posprzątać, naturalny syf na bloku
Łyka soku, wóda, kilka pokus, nie chcę dzisiaj głodu
[Zwrotka 4: Pikers]
Gdy ona nie chciała żyć, dałem dziwce powód
Przy tobie nie chciały być, dla mnie wyjdą z grobu
Idź po rozum, w kilka dni wrzucę ich do rowu
I pewnie nie zapyta nikt, kiedy zniknie znowu
Walę w ryj, gdy ty zostawiasz na piździe kożuch
Dziś już mamy dosyć klik i waszych kołchozów
Chcę się bić, kiedy bliscy mówią bitwę porzuć
Kiedy ja wierzyłem w nich, weź to wszystko zrozum ty
Wielki brat wszystko widzi
Nie ustawiam się, gdy się brać dziwko wstydzisz