[Zwrotka]
Tym uderzył i zaskoczył, jebać ściery między oczy
To jak wbijać w teren prochy, [?] widać, że się moczy
Prujesz się do mnie, śmieciu, doceń, chyba cię mocno swędzi krocze
W swojej branży jesteś leszczem, w swojej bani jesteś bossem
Dupę schowaj, wersy śmieszne te na pokaz, weź koleżkę
Dopierdolcie więcej dziarek, to musi być niebezpieczne
Ilu was było w jednej pannie? Ona jest dla mnie, ja jej nie chcę
Psujesz mi nеrwy, będziesz z tej gry wynoszony tak jak testеr
Wystraszony, wykończony, możesz ruchać tylko szony
Żaden dureń pod wytwórnią nie ukradnie mi korony
Wysoko jak Trzy Korony, wbijam chuja w ich kolory
Gdzie są teraz twoje barwy? Jesteś nigdzie, tylko pomyśl
Lecę gdzieś jak Rick i Morty, łeb na łyso wygolony
Kurwy chciały ze mną jechać, poprzebijam im opony
Czas wycinać ich ozory, dajesz Piki, czyń honory
Nie mów do mnie smyku, nie gadam w twoim języku, sorry
Ona była narcystyczna, psychopatyczna
Zwykła dziwka, każdy z pyska jej korzystał
Trzeba mieć do tego dystans, sparzysz się jak z ogniem igrasz
Ona się moczy jak wydra, gadać z nią to jak stać w łazience i mówić do kibla
Dziś kolejną szansę wykorzystam, dał mi Lister bit
On zabiera tobie wiarę w talent, ja ci gwizdnę kwit
Gadasz do mnie, ja cię nawet nie znam, zamknij pizdę, milcz
Da ci buzi, wcześniej u mnie łyka cały Müllermilch
To był twój jedyny moment, gdy byłeś blisko legendy
Detektywie, jak mnie szukasz to jej zajrzyj między zęby
To wkurwienie mnie napędzi, nie ma przerwy, jebać trendy
Ty zgubiłeś się na trasie, kto ci kazał jechać tędy?
Z kurwy nie zrobisz królewny
Musisz zwijać papier skoro w głowie jesteś biedny
Żeby poczuć się potrzebny
Wiem, że chciałbyś być następny
Ale jesteś nikim nawet w swoim mieście
Jesteś nikim, walę twoje szczęście
I wiesz że jara ich kiedy po nich jeżdżę
Jara ich kiedy po nich jeżdżę