ZBC
Anty Progres
[Zwrotka 1]
Znam typa, który miał kiedyś progres i teraz jest na wczasach
Co jakiś czas ktoś wraca
Co jakiś czas ktoś z drogi zbacza
Ktoś kiedyś chciał rapować lepiej
Teraz biedę klepie
Ja nawijam w kozackim tempie
Kiedyś nawijałem szybciej
Teraz nie mam czasu
Lubie jak jest w chuj dużo basu
Ale mało hałasu
Kiedyś grałem koncerty dla hajsu
Teraz sam za to płacę
Pierdolę wasz progres
Jebać lepsze płyty i kozackie bity
Nienawidzę twojej hipsterskiej polemiki
Kiedyś rapowałeś, teraz będziesz plądrował śmietniki
Kiedyś się bujałeś, teraz masz zwykłe tiki
Mam nadzieję, że nigdy nie dostanę złotej płyty
Nie mówiąc o platynie
Jebać nagrody [?] i Fryderyki
Only chujowe płyty

[Refren]
Anty progres, ciągle to samo
Od wieczora aż po same rano
Styl Las Vegas Parano
Słabych MC wysyłamy do Guantanamo
[Zwrotka 2]
Jesteśmy po-po-po-po-po-pojebani
Nie chcemy być średni
Dlatego robimy kozackie piosenki
Patrząc w górę widzisz nieba błękit
Dostajesz skurczu szczęki
Słysząc te wersy mówisz dzięki
Gdybym się starał, to ZBC byłoby bez sensu
Nie chcę progresu, chcę stać w miejscu
W nowej szkole, siedzę z Taczerem w ławce
Powtarzamy czwarty raz pierwszą klasę
Ty dla sceny jesteś Sancho Pansem
ZBC, przekazu pełen basen
Cofam się w przód
Mam kozacki rodowód
Cofam się wstecz
Zwrotki wysysają ci krew
ZBC jest król, jak królem dżungli jest lew
Rap dedykowany nam samym
Zawsze kozacko gramy
Zawsze hurt, płyty gonimy na kilogramy
Nigdy detal, słuchając tego bądź najebany
ZBC, puszczają w całym kraju bramy
Muzyka, która rozpierdala autoalarmy
Po przesłuchaniu, stan twojego zdrowia jest fatalny
[Refren]
Anty progres, ciągle to samo
Od wieczora aż po same rano
Styl Las Vegas Parano
Słabych MC wysyłamy do Guantanamo

[Zwrotka 3]
Urodziłem się, by iść do tyłu
Pierdole progres
Wyrzucam garnitur, zakładam dres
Każdy rozwój zły jest
Lepiej do tyłu przez życie iść
Cwany jak lis , by twardym być
Mądra rada od sąsiada
Siedź na dupie, po chuj się starać
Kiedyś kumpel zdał do następnej klasy
Dziś nie żyje, umarł na zakwasy
Naturalna kolej rzeczy
Prać w tej samej wodzie rzeczy
Może to niedorzeczność
Rozwój zabiera ci przeciętność
Wstań i powiedz, że masz dosyć
Zetnij, zapuść włosy
Bądź co roku młodszy
Zrób napad na placówkę poczty
Jebać rozwój, samo się prosi
Fajnie jest być gorszym
Rap z płyty na płytę chujowszy
[Refren]
Anty progres, ciągle to samo
Od wieczora aż po same rano
Styl Las Vegas Parano
Słabych MC wysyłamy do Guantanamo

[Zwrotka 3]
Cokolwiek by nie mówili
ZBC to ten sam styl od Biblii
Cały czas jesteśmy dziwni
Nie interesuje nas po pieniądze wyścig
Nie chcę być jak inni
Wkurwia mnie, jak trafiam w bit
Kocham jak mówisz: Kurwa, co pierdoli ten typ?
To jest mój styl
Rozpierdolić tobie głowę w pył
Chcesz postępu i nowości
Nie oczekuj tego od tych gości
Chcesz progresu, zapisz się do Palikota
Chuj do dupy to nagroda
Następne wersy wyjaśnią ci wszystko
Rozpalam w twoim domu ognisko
Gardzę twoimi pieniędzmi
Płaci nam Watykan, bo jesteśmy święci
Tłuszcz i nadwaga są moją zbroją
Cel to zabranie wszystkiego gnojom
Jestem jak Kolombo
To mi płacą hajs dziwki z Kokomo
Zaglądam tam gdzie nie wolno
Jaram się wojną
Zepsułem tobie duszę
ZBC, to dla nas koziołki napierdalają się pod ratuszem

[Refren]
Anty progres, ciągle to samo
Od wieczora aż po same rano
Styl Las Vegas Parano
Słabych MC wysyłamy do Guantanamo

[Zwrotka 4]
Po raz kolejny
Wybijam ci zwrotką zęby
To dla mnie chleb powszedni
Każdy dzień, by rapować jest odpowiedni
Dwa razy mi nie mówisz
Lubię na MIC bzdurę wrzucić
Rozwój się z naszą ideą kłóci
Guci-Guci, Bara-Bara
Giry za pas, wypierdalasz
Nie ma nara
Każdy wers to chłostą kara
Regres to pojęcie względne
Kolejnym punchem łeb ci zetnę
Masz już dosyć? No to świetnie
Rymy bitewne jak Sobieski
Ósmy raz w trzeciej klasie
Zadanie domowe
Zdjąć gacie przez głowę
Nie musisz otwierać, wiem, że się da

[Refren]
Anty progres, ciągle to samo
Od wieczora aż po same rano
Styl Las Vegas Parano
Słabych MC wysyłamy do Guantanamo