Łuszy
Historia nieznanego żołnieża
[Zwrotka 1]
Widzisz lekarza, co ogłasza zagrożoną ciążę?
Jestem Mateusz, jakoś się z pępowiny wyplączę
Trzynasty maja, zobaczę pierwszy promień światła
Dziesięć lat wcześniej równo postrzelą Jana Pawła
Na podwórku będę częściej
Zrozumiem, że przyjaciel to nie kumpel z którym kradło się czereśnie
Kogoś mama potraktuje mnie jak syna
Moja jego też potraktuje jak syna
Na świadectwie przyniosę czerwony pasek
Chwile później ledwo zdam o wyżej klasę
Spotkam swoją szkolną miłość z marzeń
Będę się pocił, gdy będzie szła szkolnym korytarzem
Idealne scenariusze wyobrażał sobie będę
I nigdy jej nie zdobędę
Jak przystało na nieśmiałego piegusa
Jak przystało na młodego Mateusza

[Refren]
Żyjesz, ale czujesz jakbyś wcale nie żył
Historia pamięta generałów, nie żołnierzy
Trzynasty maja, rok dziewięćdziesiąty pierwszy, no i
Urodzi się dziecko, świat niewiele spodziewa się po nim
Żyjesz, ale czujesz jakbyś wcale nie żył
Historia pamięta generałów, nie żołnierzy
Trzynasty maja, rok dziewięćdziesiąty pierwszy, no i
Urodzi się dziecko, świat niewiele spodziewa się po nim

[Zwrotka 2]
Komuś oddam kanapkę i mu powiem:
Wcinaj, przecież nikomu nie powiem
Zakocham się w dziewczynie z ławki kumpla
Na do widzenia poczuje na swych wargach jej usta
Oczy będzie miała załzawione, a na rzęsach tusz
Kurwa, tak cholernie cudowny będzie miała smak ust
Naćpany będę pisał o nich teksty ranem
Które nigdy nie zostaną nagrane
Zdam maturę, choć mi nie pomoże wcale
Bez pracy będę zrozpaczony ćpał Tramale
I będzie mi cholernie smutno
Będę płakał jak dziecko, a na zjazdach rzygał żółcią
Przytyję, zacznę zajadać żarciem smutek w nerwach
Tak, że nawet byle pasztet nie chciałby się ze mną przespać
I skłamie, mówiąc, że czuję się z tym całkiem nieźle
Nie będę już zdejmował koszulki przy seksie

[Refren]
Żyjesz, ale czujesz jakbyś wcale nie żył
Historia pamięta generałów, nie żołnierzy
Trzynasty maja, rok dziewięćdziesiąty pierwszy, no i
Urodzi się dziecko, świat niewiele spodziewa się po nim
Żyjesz, ale czujesz jakbyś wcale nie żył
Historia pamięta generałów, nie żołnierzy
Trzynasty maja, rok dziewięćdziesiąty pierwszy, no i
Urodzi się dziecko, świat niewiele spodziewa się po nim

[Zwrotka 3]
Ocknę się, dlaczego pobłądziłem - nie wiem
Zrozumiem, że by naprawić coś muszę zacząć od siebie
Zacznę biegać, nikomu nic nie mówiąc w ciszy
Ludzie nie dowierzają, nie poznają mnie na ulicy
Młodej wsunę złoto na palec, no bo zasłużyła
Kochała mnie mimo wszystko, nigdy się mnie nie wstydziła
Kupimy mieszkanie, będziemy chcieli powiedzieć światu
Że miłość to radość z głupiego obierania ziemniaków
Razem, że miłość to pieczenie razem ciasta w nocy
Gdy się wygłupiamy i mąką brudzimy sobie nosy
Weźmiemy pieska, będzie miał sarnie oczy
Będzie się kładł na stopy by je rozgrzać, gdy będziemy chorzy
Gdy zachoruję, będziemy się martwić dlatego
Że wszystko byśmy oddali, by to nas bolało, nie jego
Wezmę długopis, nagram płytę o przykrych czasach
I z nadzieją, że przesłucha ją wyślę to do Białasa