Franto
STYPA
Przyszedł SMS, odszedł dziadek
Przykro, kontakt żaden Na spadek nie liczę, jadę
Płoną znicze wchodzę, widzę kaplice
Żegnam się, witam grobową ciszę
Dźwięki organów, jak gospel lubię
Anielski orszak, łzy płyną kobietom Jak wóda na ślubie
Woda święcona jak deszcz spływa na dziadka
Wiem jak żył, gdyby tu był Chciałby wypić, ale nie da się wypić opłatka
Ksiądz ucieka, chłodno brzmi ave Maria
Czterech dżentelmenów zbiera kwiatki cierpki finał Stypa
Z kuzynem siedzimy sączymy lurę z czajnika
W oddali w kącie, ojciec mierzy mnie jak przeciwnika

Są ludzie w których oczach zawsze czai się taktyka
Są ludzie w moich oczach to ofiary zakładnika
Są ludzie i są słowa nic z nich nie wynika
Są ludzie, których się kocha i których się unika

Nie pogadali, wracam do sali
Na nierównej szali, jakby się bali
Na szczerość za mali Te same mamy tylko oczy w kolorze stali
Po jednej stronie ja i kuzynostwo
Po drugiej on-tak zwane ojcostwo
Myślałem, ze w temacie wszystko jasne, nie to Kosmos
Nie powiem nic, mam problem z riposta
Powoli się ewakuuje idę na szluga Wujek częstuje
Ktoś do mnie mruga nie czaje nie czuje
Podchodzi druga i w ryj mi zoomuje
Tylko jedno selfie ona chce mi proponuje
To nie ten czas i nie to miejsce ale dobra chuj nie?
I już robię uśmiech numer piec Ona dziobek jak w 2006
Czekaj, czekaj selfie na stypie? No jednak chyba nie
Przed chwil wylewały wiadra łez Teraz chcą tuzin zdjęć mieć
Chcą pokazać komuś w pracy gdzieś Chcą dotknąć coś ukraść co niby lepsze jest
Znajomym powiedzą na żywo jakiś inny
Ja tu prywatnie dziś nie aktor Jak sługa bezsilny

W rodzinie popularność marna jest jak spadek
Do czego to doszło donikąd Trzymaj się dziadek

Są ludzie w których oczach zawsze czai się taktyka
Są ludzie w moich oczach to ofiary zakładnika
Są ludzie i są słowa nic z nich nie wynika
Są ludzie, których się kocha i których się unika