Intro:
Raz (aha)
Skur wy sy nu
2NP (aha 2np)
Chuj Ci w ryj
Po sygnale
Zwal mi konia pedale
(aha ej ej)
Suko
Kuki:
Siema, przez te wersy scena pewnie popadnie w długi
Jestem pierwszy skurwielu, nawet Jan Paweł - drugi
Jaraj się jak szlugi lub wypierdalaj kopać grób
Oskar Pistorius dostał po tym grzyba stóp
Co za pech głupie suki, Kuki, Odoes i Potwór
Między pizdą a dupą wywiercę Ci trzeci otwór
Piję roztwór metanolu, sram na durne wymogi
Najebany wypierdolę nawet kurwę bez nogi
Chcę w kurwę zarobić, mów mi Balcerowicz synku
Bo zapierdolę Ci blachę niewidzialną ręką rynku
Robię sobie Smingus-Dyngus u powodzian dzbanie
Po tej chwili, jak skończyli pierdolone osuszanie
Mam tu w planie rozjebaniе, jestem dobry w tym fachu
Puszczę to kominiarzowi, pewniе spierdoli się z dachu
To jest 2NP brachu i wiadomo co jest grane
Kto nie trzyma z nami sztamy, ten ma przejebane, amen
Refren:
Zarażamy w Walentynki wszystkie kurwy wenerami
Jebać kurwy! Kurwy maczetami!
Wulgarnie na bitach, jak najebane chamy
Jebać kurwy! Kurwy maczetami!
Nie masz stóp szmato? Zawal mi kolanami!
Jebać kurwy! Kurwy maczetami!
Potwór:
Uderza atomowa bomba, apokaliptyczny soundtrack
Psychiczne doznanie, jak łeb obity w kolcach
Wbija pierwszy wokal, tracisz ostatnie zęby
Skażony apostoł, za mną ślad zatrutej gleby
Biegają na bitach, ledwo wy chodzące ścierwa
Jak staną obok mnie, to nie będzie co z nich zbierać
Odpalona szczęka, we mnie wylęgarnia strzyg
Jestem tak okropny, w nocy nie pomoże nawet krzyk
Słabych haratam i zanim padnie z nich ostatni
Rapy ich są kurwa, jak pedały w jednej szatni
Nie macie tej gadki, gaśniecie jak stare gwiazdy
Moja własna galaktyka wasze śmieszne rapy miażdży
Pierdolony romantyk i na chuj się głupio patrzysz
Nic nie warte truchła wkładam do Cerbera paszczy
Płoną miasta, lasy, płonie przy mnie twoja gra
Twoje żale i potoki pozamieniam głosem w grad
Refren
Odoes:
Znowu 2NP tu pcha to, dwa kutasy, żadni bracia
Jak Ci podam rękę szmato, to ją miałem wcześniej w gaciach
Mów mi szmaciarz, nie podrywacz, nie chcesz mnie poznać po czystej
Zamiast na chuja cię nadziać, to Ci zrzygam się na pizdę
Zobacz na naszą tracklistę, mamy jeden cel - zabijać
Nie zrobię na tracku czystek, to wezmę na was kija
Zaproś nas na koncert Beyoncé, zrobimy Ci kurwo prezent
Tak zapierdolimy ryja, że wniesiesz nas na scenę
Dziś każdy menel ma święto, przekraczam granicę dobrego smaku
To wali w szczenę panienkom, więc dostaniesz na pizdę łaku
Odkąd rapuje nie ma celibatu, zawsze za sto złotych
Ostatni raz ruchałem na tracku, pierdoliłem głupoty
Pierdolę wasze gnioty cioty, rzucam w kurwy kurwami
Takie z was są kurwa koty, a trzymacie z psami
Jest pewien problem z nami, jak zapraszasz nas do nagrania
Chcesz sobie puścić płytę z kumplami, a płyta jest rozjebana